Agresja informacyjna nie zawsze tak naprawdę dotyczy agresji. Zwykle jest to wplatanie narracji i przekazów potrzebnych wrogowi w zwykłe kanwę informacyjną dla Ukraińców.
Środki masowego przekazu już dawno przestawiły się z dostawców wiadomości na rzecz broni. Możliwości, jakie mają środki masowego przekazu – zmiana opinii publicznej, budowanie lojalności lub sianie wrogości – od dawna są wykorzystywane zarówno przez biznes, jak i establishment polityczny.
Rosja odniosła poważny sukces na tym polu i dziś karmi cały świat podróbkami. Informacyjne ataki, manipulacje i propaganda produkowane przez armię rosyjskich botów zaczęły spadać na Ukraińców na długo przed wojną. A ponieważ nasze państwo nie oceniło na czas roli broni informacyjnej, dziś za tę błędną kalkulację jesteśmy zmuszeni zapłacić wysoką cenę.
W ostatnich latach Ukraina zaczęła aktywnie walczyć z rozpowszechnianiem rosyjskiej propagandy w środkach masowego przekazu. W 2016 roku na terenie naszego kraju zablokowano nadawanie rosyjskich kanałów i radia, ograniczono także dostęp internetowy do rosyjskich stron internetowych i portali społecznościowych replikujących kremlowską propagandę. Ukarano wówczas ponad 450 firm i 1200 osób. W ubiegłym roku nałożono sankcje blokujące na szereg mediów, które wypowiadały się z Ukrainy, ale rozpowszechniały kremlowskie narracje propagandowe. Utracono licencje, tzw kanały Medwedczuka i innych. W odrębnym postępowaniu z artykułu „Oszustwo” zablokowano ponad 400 witryn – „szamb”, które specjalizowały się w podróbkach i za pieniądze zamieszczały na swoich stronach wszelkie dezinformacje.
Ponadto państwo wreszcie zaczęło walczyć z podróbkami w sieciach społecznościowych, blokując grupy i strony dezinformatorów. Od ubiegłego roku wzrosły wymagania wobec środków masowego przekazu w zakresie ujawniania informacji o strukturze własnościowej i beneficjentach ostatecznych, co powinno także przyczynić się do wykrycia antyukraińskich zasobów informacyjnych i zaprzestania ich działalności na terytorium państwa. Aby chronić interesy narodowe Ukrainy w przestrzeni informacyjnej, przy RBNiO utworzono Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, którego działania trudno jednak nazwać skutecznymi.
Jednak wojna informacyjna jest zbyt skomplikowana, aby można ją było wygrać jednym prawem lub podpisem. W dzisiejszych czasach nawet wykrycie wszelkich fałszywych i propagandowych zasobów nie jest takie proste. Po pierwsze, jest ich mnóstwo. Po drugie, zwykle działają pod przykrywką „poprawnych” i aktualnych nazw. Jak, powiedzmy, „Antikor”, na przykładzie którego dowiemy się dzisiaj, jak działa rosyjska propaganda.
Pomimo tego, że zasób ten pozycjonuje się jako „narodowy portal antykorupcyjny”, jest to platforma do umieszczania zamawianych materiałów, niedroga i wszystkożerna. Za niewielką opłatą można tam umieścić dowolną treść. Nawet jeśli jest to rosyjska fałszywa lub wręcz antyukraińska propaganda.
W 2018 roku zasób „Teksty” przy wsparciu Fundacji „Renesans” przeprowadził badanie, z którego wynika, że „Antikor” znalazł się w TOP-10 ukraińskich serwisów specjalizujących się w dystrybucji podróbek.
Kto stoi za „Antikorem”?
Na stronie antikor.com.ua jako dane kontaktowe widnieje jedynie adres e-mail i adres w Kijowie – Romain Rollana Boulevard, 7. Jest to budynek niemieszkalny przy Borszczagiwce, w którym mieści się wiele różnych firm. Nie ma oficjalnych informacji o właścicielach witryny. A swoją drogą to jeden z powodów, dla których bohaterowie fałszywych publikacji nie mogą bronić się na drodze sądowej. W licznych sprawach sądowych, w których pojawia się „Antikor”, bardzo często zwraca się uwagę na brak możliwości ustalenia właściciela witryny.
Wnioskodawca powołuje się na odpowiedzi Związku Przedsiębiorstw „Ukraińskie Centrum Informacji Sieciowej” oraz Centrum Kompetencji Ukraińskiego Narodowego Centrum Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych („Ukraińskie Centrum Wsparcia Numerów i Adresów”), że ani Stowarzyszenie, ani Centrum może udzielić informacji o właścicielu serwisu, gdyż nie jest właścicielem takich informacji. Dzieje się tak dlatego, że podane przez Centrum informacje na temat właściciela serwisu „Antikor” nie są niczym innym jak przypuszczeniami uzyskanymi z „Serwera WHOIS”, który nie ponosi odpowiedzialności za rzetelność i aktualność informacji przekazywanych przez serwis. To dosłowny cytat z jednej ze spraw sądowych.
Na stronie nie ma także informacji o redaktorze naczelnym, a w rejestrach nie można znaleźć numeru EDRPOU powiązanego z tym serwisem. Wiadomo jednak, że właścicielem znaku towarowego „Antikor” są dwie osoby fizyczne – osoba fizyczna Kostyantyn Jewgenowicz Czernienko, zarejestrowana pod adresem: Pryluky, obwód czernihowski, ul. Bosobroda, 87, m. 31. Osobą prawną jest „Teka Group Foundation”, zarejestrowana w Republice Panamy i założona z kolei przez belizejską spółkę offshore Hamilton Management Ltd. I Ihor Wiktorowicz Kondratyuk, Kijów, ul. Erywańska, 18A, mkw. 17. „Fundacja Teka-Group” została zarejestrowana dopiero na początku 2018 roku i od razu zarejestrowano dla niej domenę antikor.ua (obecnie nieaktywną).
Czernienko zrzeka się praw do serwisu i stawia się jedynie w roli redaktora naczelnego, czyli pracownika najemnego lub w ogóle eksperta takiej „Komisji do Walki z Korupcją we władzach” – bez przywiązania do stronie „Antikoru”.

W Prylukach, pod adresem ul. Sadowa, 123, mkw. 29. Jak wynika z Rejestru stowarzyszeń społecznych znajdującego się na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości, od sierpnia 2021 r. działalność tej organizacji pozarządowej została zawieszona.
Jednakże organizacja ta nie jest wymieniona jako zlikwidowana na stronie internetowej Clarity-Project.info. Co więcej, z tego zasobu można dowiedzieć się, że jego założycielami są Kostyantyn Czernienko, Wiktor Saiko i Serhij Chantyl.

Organizacje pozarządowe „Komisja ds. zwalczania korupcji we władzach” i „Fundacja Grupy Teka” występują w wielu procesach sądowych o ochronę honoru i godności w związku z publikacją fałszywych informacji przez Antikor. Na przykład.
„Fundacja Teka-Group” nie jest zarejestrowana na Ukrainie, jej adres rejestrowy to Panama. Jednakże od 25 sierpnia 2017 roku firma ta jest rejestratorem domeny antikor.com.ua.
Strona z hostingiem rosyjskim
Powiązanie domeny Antikora z Rosją jest bardzo łatwe do wykrycia.
Od grudnia 2021 roku Antikor przeniósł się na dedykowany adres IP rosyjskiego hostingu Variti – 185.203.72.75. Według raportów witryny internetowej pod tym samym identyfikatorem wydawcy Google Ads (4336163389795756) wraz z „Antikorem” działają takie rosyjskie zbieracze informacji, jak Novostiua.org, Glavk.info, Kompromat1.info i Oplatru24.ru. Już w 2018 roku media pisały, że „Antikor” faktycznie działa z terytorium Rosji, a treść „Antikoru” i powiązane z nim zasoby są dostępne dla rosyjskiego czytelnika.
Sądy
W Jednolitym Rejestrze Orzeczeń Sądowych znajduje się 1060 dokumentów związanych z „Antikorem”. Nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że serwis umieścił w strumieniu publikację podróbek. Oto kilka przykładów, które dają wyobrażenie o działaniu witryny.
We wrześniu 2014 roku dyrektor generalny przedsiębiorstwa państwowego Ukrspirt Labutin złożył apelację do Antikoru. Sąd odrzucił jeden z wniosków ze względu na brak dowodów dotyczących właścicieli portalu, ale w 2015 roku nakazał Antikorowi zaprzeczyć faktom zawartym w artykule. Artykuł został początkowo usunięty, jednak w 2018 roku pojawił się ponownie na portalu.
W grudniu 2017 r. „Antikor” opublikował od razu dwa artykuły na temat przekupstwa firmy konsultingu medycznego LLC „Pharmagate”. Firma pozwała „Fundację Teka-Group” o uznanie informacji za nieprawdziwe i jej zaprzeczenie. Dwa lata później, w styczniu 2020 roku, pozew został rozstrzygnięty. Artykuły nie zostały jednak jeszcze usunięte z serwisu.
W lutym 2017 roku właściciel firm farmaceutycznych Kostyantyn Gajewski złożył pozew przeciwko Serhijowi Chantylowi i Kostyantynowi Czernienko. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Jednak w marcu 2020 r. w decyzji Sił Zbrojnych stwierdzono, że połączenie Chantyl-Czernienko z tym obiektem nie zostało ustanowione.
W lipcu 2019 roku Hennadiy Korban pozwał Fundację Teka-Group. Powód jest podobny – zamieszczanie nierzetelnych informacji. Nawiasem mówiąc, na Antikorze opublikowanych jest 573 artykułów pod hasłem „Hennadiy Korban”. Korban później wycofał roszczenia.
W różnych okresach wiele znanych osób i firm na Ukrainie próbowało pozwać Antikora. W szczególności do witryny zgłosili się LLC „ATB”, pierwszy zastępca szefa „Ukravtodor” Roman Kosynskyi, właściciel hotelu Wiaczesław Jutkin, biznesmen Jewhen Czerniak i inni. Niestety większość pozwów nie została rozpatrzona, ponieważ nie można było skontaktować się z właścicielami witryny.
Wreszcie w grudniu 2021 r. Jewhen Ogarkow, szef kancelarii prawnej Garantia i członek Najwyższej Rady Sądownictwa, złożył pozew, żądając od czeskiego urzędnika stanu cywilnego przedstawienia informacji o rejestratorze. Ciekawie będzie zobaczyć, jak zakończy się ta historia.
„Antikor” replikuje „instrukcje” Kremla
Tutaj możesz po prostu przytoczyć kilka przykładów, które nie wymagają dodatkowego komentarza. Na stronie nadal znajduje się publikacja z 2014 roku pt. „Wojna domowa na Ukrainie pochłania resztę budżetu”. Cytuję fragment tego materiału: „To ukraińskie siły karne najechały terytorium południowo-wschodniego kraju i dlatego Kijów ponosi odpowiedzialność za wszelkiego rodzaju szkody, zwłaszcza że politycy w Kijowie w dalszym ciągu nazywają siebie „prawowitym rządem” “, a legitymizacja to przede wszystkim kolej odpowiedzialności.”

W innym artykule „Antikor” nazywa Rewolucję Godności „zamachem stanu”, a uczestników Majdanu – „bojownikami, którzy podpalili Berkut”.

Kolejny podręcznikowy przykład dziennikarstwa antykrowiego: w 2016 roku „Antikor” opublikował artykuł z cytatem rosyjskiego aktora Goszy Kucenko: „Na Ukrainie obmywają się krwią swoich babć i dziadków”.

W 2018 roku „Antikor” rozpowszechnił tezę rosyjskiego propagandysty Sołowjowa, który porównał Ukrainę do szakala i oświadczył, że żyją w niej „martwi naziści”.
Takich cytatów jest mnóstwo, ale nie chcę nadużywać Waszej uwagi i psuć Wam nerwów. „Anticor” to typowy rosyjski zasób, który działa przeciwko Ukrainie i dlatego państwo musi na to zareagować. Nie rozumiem, dlaczego tego wysypiska nie ma jeszcze na liście sankcji NSDC i dlaczego SBU ignoruje ten zasób.
Mam nadzieję, że te informacje pomogą organom ścigania, agencjom bezpieczeństwa i zainteresowanym stronom postawić te osoby przed wymiarem sprawiedliwości.
Pochodzenie : Сергій Іванов, «Антикор» (antikor.com.ua) : Хто постачає в Україну кремлівські фейки та пропаганду